poniedziałek, 18 czerwca 2012

Bo Ty jesteś jak mama... ale to dobrze czy źle??

W czasie jednego ze spacerów, moja ulubiona fochnięta wychowanka znów doprowadziła do ruiny dobrą atmosferę, jaka panowała swoim zachowaniem. Przyczyny jak zawsze te same... ona jest biedna i poszkodowana, a wszyscy na około mają lepiej niż ona. Wszyscy niezależnie jak, to i tak mają lepiej: jak ona ma odkurzać to woli zamiatać, jak ma zamiatać to woli odkurzać... i tak w kółko! Tak już ma i walka z jej humorami trwa, i ma się wyraźnie ku lepszemu! Ale nie o jej fochach dziś miało być, choć poniekąd to jest o tym... a bardziej o burzy hormonów jaka w niej szaleje!
Opisywana powyżej scena, doprowadziła do tego, że jakaś mijana osoba podeszła do dziewczynki i powiedziała jej, że nie powinna zachowywać się w ten sposób w stosunku do mamy, że powinna przeprosić,                że mama na pewno nie miała na myśli tego co powiedziała, że mama ją kocha i na pewno wybaczy, żeby poszła i mamę przytuliła. Tak kluczowym słowem jest tutaj... MAMA. Oczywiście rozmowa zakończyła ówczesnego focha wielce poszkodowanej, jednak rozpętała nową entą już wojnę światową. Bo jak ona mogła tak pomyśleć, i  w ogóle tak powiedzieć, i dlaczego, to niesprawiedliwe, i w ogóle dramat. Niestety... nie to złe słowo, po prostu pani miała prawo tak pomyśleć... mimo, iż byliśmy grupą to była nas tylko 4 (bo reszta na weekendowych przepustkach w domu), obie mamy podobny typ urody, a chwilę wcześniej siedziała mi na kolanach i się przytulała... dla postronnej osoby wniosek, przecież prosty:  rodzina na popołudniowym spacerze, rodzinna sprzeczka. Młodą to roztrzęsło, choć wydawało mi się, iż przywykła już do takich sytuacji, bo często w różnych miejscach biorą nas za matkę z córką. Płacz był niemiłosierny, bo przecież ja nie jestem jej mamą, bo mama jest inna, jest lepsza, bo przecież nie wolno tak robić, że ktoś nie widzi, że ona ma inna mamę, ale czemu, jej mama by się tak nie zachowała, ale jej mama ją kocha a nie to co ja... można by tak w kółko, dużo trudnych emocji wywołało to w niej. Przypomniało również o paru rzeczach, a przy okazji uświadomiło mi jak mocno labilna emocjonalnie jest i szybko przechodzi pomiędzy uczuciami, emocjami i relacjami.
Kilka dni wcześniej miała pomiędzy nami rozmowa na temat naszej relacji i powiedziała mi zupełnie inne rzeczy, aniżeli w trakcie tej hmm, nazwijmy ją również rozmową w trakcie omawianego spaceru. Wówczas dziecko rozżaliło mi się, w nutę: a dlaczego Ty nie możesz być moją mamą?? Mowa była wtedy o innych emocjach, rzeczach, o tym, że tęskni, że chciałaby być lepsza, że nie lubi gdy się na nią złoszczę, że chciałaby żebym zabrała ją do domu i ogólnie kilka dni upłynęło pod znakiem: p. pedagożka jest moja i tylko moja. W pewnym momencie nawet postanowiła karać wszystkich, którzy postanowią zbliżyć się do mnie choćby na krok... 
Znów dzień później  mama mimo, iż obiecała, że się pojawi nie pojawiła, wywołując kolejną falę trudnych co najmniej emocji... a ja znów stałam się ulubionym wychowawcą!

1 komentarz:

  1. U nas to samo. Jednego dnia "co byśmy bez pani/pana zrobili, pani/pan jest jak nasz rodzic normalnie"...A następnego "Nie jesteś moją matką!" itd. itp.
    A, i też znam sytuacje, gdy jedna nadąsana osoba psuje całą atmosferę...:(

    OdpowiedzUsuń