sobota, 17 listopada 2012

o Korczaku

O jednym z największych jak nie największym polskim pedagogu... warto przeczytać:

http://wyborcza.pl/magazyn/1,127528,12241676,Straszliwa__zmeczona_cisza___ostatnia_droga_Janusza.html

piątek, 12 października 2012

Seks, alkohol i rock&roll

Chwilę już pracuję, ale jakoś miałam szczęście do wychowanków i nie wpakowali się w nic na moim dyżurze! No, ale dobra passa nie może trwać wiecznie! Niestety, zdarzyło się raz, że znalazłam piwo na grupie. Dziwny to był dyżur, przyznać to trzeba otwarcie... jednak nikt nie wskazywał na to, żeby był pod wpływem... Stosunkowo cała starszyzna rozlazła się po pokojach i nawet poszła spać. Tak, chodzi mi o zasadę, że jak jest za dobrze, to coś musi śmierdzieć. Jeden obchód, drugi, cisza spokój... dziwne, pochowali się normalnie. Wchodzę do łazienki, a tam jak zwykle ślady po czynności nie dozwolonej nieletnim... odnotowane, jutro wszyscy będą mieć zakaz komputera. Ale to nic dziwnego, czasami się zdarza... wychodząc z łazienki mały luk w pewne miejsce i szok... puszka po piwie. Schowana pod miednicami, suszarkami, mopami, może leżeć od dziś, tygodnia, miesiąca, stosunkowo dobrze ukryta, gdyby nie to, że ruszyłam miednicami wyciągając mopa pewnie nadal by tam leżała, przez nikogo niepokojona. Szybki niuch i potrząśnięcie puszką sugerują, iż ona nie z tego właśnie wieczoru. I co tu z tym faktem zrobić, możliwości jest przecież kilka:
1. udać, że nic się nie znalazło
2. zrobić totalną aferę, notatka służbowa, policja, dyrekcja i takie tam
3. zrobić mniejszą aferę, posuszyć głowy, nadać karę grupową i uprzedzić, że następnym razem będzie już załatwione oficjalnie
4. nie robić afery, powiedzieć młodym o znalezisku i osuszyć im za to głowę
Mało istotne tutaj jest to jak postąpiłam, ważne, że procedura przewiduje tutaj sposób wymieniony jako drugi... czyli mnóstwo papierów do wypełnienia, dlatego zaistnienie takiej sytuacji jest dla wychowawcy trudne i emocjonalnie i decyzyjni. Pytanie co należy zrobić, gdy wychowanek wraca pod wpływem?? Zależnie od tego czy jest on letni czy nieletni wezwać odpowiednie służby, jeśli odmówią przyjazdu wówczas  odnotować i pilnować delikwenta. Dodatkowo, sporządzić notatkę służbową, poinformować dyrekcję. Kilkakrotnie zdarzyło mi się, iż taki co się coś tam napił wolał nie wrócić do placówki, aniżeli narażać się na pobyt na wytrzeźwiałce, bo jeśli wróci rano to po za niewielkimi konsekwencjami (zakaz zwolnień, szlaban na coś, sprzątanie całej grupy, itp) połączonych z gderaniem wychowawcy, nic więcej mu nie grozi. Natomiast picie w placówce, lub powrót w stanie wskazującym może (choć nie musi --> patrz sposoby reagowanie powyżej) skończyć się nawet wizytą w sądzie, lub RODK na badaniu stopnia demoralizacji. 
Co do papierosów, jest taka możliwość, że wzywa się straż miejską a oni wystawiają delikwentowi mandat, bo jak łatwo się domyśleć w placówce obowiązuje zakaz palenia. W tej materii każdy ma inne sposoby postępowania, każdy/każda grupa reguluje to sobie na swój sposób. Są tacy to tępią na każdym kroku, są tacy co udają, że nie widzą, są tacy co nie pozwalają, ale też specjalnie nie sprawdzają, są też tacy, którzy tępią na każdym kroku. Każdy sposób ma swoje plusy i minusy i tak na prawdę mieści się w regulaminie, który wymienia konkretne sposoby karania za puszczanie dymka. Z tego co pamiętam to dymienie jest jedynym naruszeniem regulaminu, które ma przypisane konkretne metody karcenia. Mieści się tam właśnie zawezwanie straży miejskiej czy innej policji, pogadanka, sprzątanie danego miejsca lub całego mieszkania, oglądanie zdjęć dotyczących szkodliwości palenia lub też oglądniecie filmu o tej samej tematyce, ale także inna kara jeśli wychowawca uzna za stosowne. 
I pozostał seks, generalnie jak się domyślacie to dzieci bidulowe wcześnie rozpoczynają swoją aktywność seksualną, nie będę się rozwodziła tutaj nad przyczynami takiego stanu rzeczy bo to wystarczy sięgnąć do odpowiedniej literatury. To chyba najbardziej badany temat (po za losami wychowanków) więc i treści na ten temat jest sporo. Ciągle w mediach słyszy o ciążach, orgiach i innych, całe szczęście u nas tego nie ma. Łączą się w pary, przytulają, ale seksu w placówce nie uprawiają... pozostaje pytanie co robią po za nią. Nie zadawajcie tylko tendencyjnego pytania skąd u mnie taka pewność... bo po pierwsze i podstawowe im ufam, rozmawiam i uświadamiam, po drugie kontrolujemy co dzieje się w pokojach, po 21 nie mogą mieszać się płciowo w pokojach, a w ciągu dnia wchodzimy, sprawdzamy co robią, staramy się tak zagospodarować czas, żeby nie mieli go zbyt wiele na wymyślanie głupot (prawda jest taka, że u nas jak przychodzi wieczór i maluchy już śpią to starsi mają chwilę, żeby usiąść chwilę, pogadać ze sobą, oglądnąć coś w TV, skorzystać z komputera, bo przez cały dzień nie ma na to czasu. 

wtorek, 21 sierpnia 2012

Wyrok w sprawie rodzicielskiego porwania

Pisałam już o tej sprawie, o tutaj i właśnie zapadł wyrok w tej sprawie... dziewczynka ma wrócić na Cypr, gdzie się urodziła i tam matka ma walczyć o prawo do wychowywania swoich córek. Więcej na temat wyroku, który zapadł dzisiaj znajdziecie w sieci.
Czytając takie historie, zastanawiam się nad tym, czy w takich sprawach postępowanie zawsze stricte z literą prawa jest słuszne, prawdziwe i rozsądne i tak na prawdę zgodne z interesem dziecka. Zdaje sobie sprawę, iż sprawy przed sądem rodzinnym o przyznanie opieki nad dzieckiem są dla sądów wyjątkowo trudne, a jeszcze jeśli chodzi o "rodzicielskie porwanie" to już zupełnie można powiedzieć "kosmos", że muszą rządzić jakieś zasady i tak dalej. Czasami mi się wydaje, że to wybór mniejszego zła a nie dobra, i zawsze okazuje się, iż mniejszym złem jest taka decyzja, która może być wątpliwa z punktu widzenia dziecka, jednak nie zaburza ona ładu i porządku prawnego na świecie. 

wtorek, 14 sierpnia 2012

Zapominalstwo

Pamięć rzecz zmienna, ulotna, nabyta, wyćwiczona. Niestety w tym zawodzie, trzeba mieć łeb jak szafa, lub gigantyczny kalendarz.Niestety przez natłok obowiązków często zdarza mi się o czymś zapominać, a to o tym że w nerwach rzuciłam jakąś karą, a to że umówiłam się na jakieś spotkanie (o tak! jeśli nie zapiszę w kalendarzu to później jest gigantyczny problem... bo zdarza się, iż ktoś dzwoni a okazuje się, że sobie zapomniałam, i np. biorę właśnie długą kąpiel). Śmieją się ze mnie, ale ja obwieszona karteczkami i z grubym kalendarzem wszędzie chodzę, a jeśli coś nie jest w nim zapisane znaczy, że nie istnieje. Dzieciarnia doskonale zdaje sobie sprawę z tej ułomności P. Doroty i notorycznie wykorzystuje jej sklerozę. Nie zdarza się im przypomnieć o tym, o czym zapomniała, niestety szczególnie wówczas, gdy jest to coś dla nich niekorzystnego. Ale nie daj Boże zapomnij o czymś, na czym im choćby w najmniejszym stopniu zależy... uwierzcie mi, będą to wypominać do końca życia... wiadomo zawiedli się na dorosłych po tysiąc razy, dlatego teraz najmniejsze akt niepamięci wychowawcy jest odbierany przez nich, jak największa zdrada. Dwa razy zdarzyło mi się, iż zasypiając na barbażyńską porę do pracy zapomniałam zabrać, a to pendriva, a to jakiś farbek, które obiecałam, i teraz za każdym razem, jak mówię iż coś zrobię, przyniosę, załatwię to słyszę... "jak zwykle pani zapomni". No cóż, taki już mój urok mówią inni. Fakt jest jednak faktem, rzecz z której się śmiałam na studiach, że to nie możliwe, a którą słyszałam po tysiąc razy w ich trakcie: obiecać i nie dotrzymać słowa, to największa zbrodnia na dziecku z dd!!

środa, 18 lipca 2012

Przeznaczone do burdelu

Aby podtrzymać nutę wakacyjną, ale nadal pozostać w temacie pedagogiczno - wychowawczym, ponownie chciałbym Wam polecieć film, stosunkowo niedługi, ale zmuszający do myślenia, nie tak urzekający jak poprzedni, trudniejszy. Film ma tytuł "Przeznaczone do burdelu", w 2004 roku został uhonorowany Oskarem. Film pokazuje życie 7ga dzieci, które uczą się fotografii a mieszkają w Kalkucie, w dzielnicy Czerwonych Latarni, gdzie dziewczynki z zasady bardzo szybko wkraczają na drogę prostytucji, jako kontynuację zawodu wykonywanego przez ich matki, babki, ciotki. Ten specyficzny świat pokazany jest z perspektywy dzieci oraz ich nauczycielki Zany Briski. Film ciekawy, mnie zachwyciły dzieci swoją dorosłą postawą i tym, iż mimo bardzo młodego wieku doskonale wiedzą, co je czeka w niedalekiej przyszłości i tym, że zdają sobie sprawę, w jaki sposób mogą się wyrwać ze wspomnianej dzielnicy (szkoda tylko, że ta droga jest dla nich praktycznie zamknięta ze względu na to skąd pochodzą).
Zresztą sami oglądnijcie i wyróbcie sobie swoje własne zdanie na ten temat.

Tu macie mały fragment całego filmu... poszukajcie w necie, bez większych problemów można go całego znaleźć:


ps. dla tych, którzy film widzieli i ciekawią ich dalsze losy przedstawionych dzieci, po poszperaniu troszkę w necie znalazłam taką oto wiadomość: