O czym będzie
dzisiaj? O dobrej minie do złej gry, oraz o tym, że czego Jaś się nie nauczył,
tego Jan nie będzie umiał. A mianowicie o tym, iż czego się na studiach nie
nauczycie tego nie będziecie wiedzieć w pracy, za późno zareagujecie, zrobicie
z siebie głupka czy coś innego. Nie wiem jak Wam w trakcie studiów, czy tam
innej nauki powtarzali, ale mnie w czasie naszej do znudzenia,
abyśmy uczyli się uważnie wszystkiego, bo inaczej będziemy mieć później
problem. Tak mieli rację, niestety! Tu nie ma często miejsca na niewiedzę z
prostej przyczyny, tu jeśli coś się dzieje nie ma czasu na szukanie możliwości rozwiązania – trzeba
działać natychmiast. To tak jak z ratownikami medycznymi, wyobraźcie sobie, że
taki czerwono ubrany człowiek na miejscu wypadku nie działa automatycznie, a
zaczyna się zastanawiać, szukać rozwiązania. Tak samo jest z pedagogiem, który
musi zadziałać od razu z automatu, często jest tak że nie ma kogo zapytać o
radę, jest zmuszony podjąć decyzję sam i bezbłędnie. Nie ukrywajmy jest to
trudne i obciążające emocjonalnie, a bez odpowiedniej wiedzy oraz nabytych
umiejętności wręcz niemożliwe. Dlatego, jeśli chce się pracować w tym zawodzie,
w żadnym momencie studiów nie można traktować ich jako łatwego sposobu na
zdobycie wyższego wykształcenia. Wbrew pozorom, jeśli chce się solidnie przez
nie przebrnąć wcale takie łatwe one nie są i za to bardzo dziękuję moim
wykładowcom. I przede wszystkim za to do znudzenia powtarzane zdanie: Uczcie
się teraz, bo gdy spotkacie młodych w pracy na naukę będzie już za późno i nie
będzie na nią czasu!
I tak jest,
oczywiście nikt nie wymaga abyśmy byli wszechwiedzący, ale prawie... Jeśli się
czegoś nie wie, to trzeba robić dobrą minę do złej gry i szybko się doszkolić,
a równocześnie modlić się, aby nasza reakcja była dobrą reakcją i nie wynikało
z niej nic złego, kosztującego kogoś choćby zdrowie czy utratę godności. Oczywiście każdy z pracujących cały czas się
uczy, bo świat się zmienia i
nie jest taki sam, jak był gdy kończyliśmy studia, jednak braki w wiedzy są
tutaj zabronione. To tak odnośnie tego, że co Jaś się nie nauczy tego Jan nie
będzie umiał. To teraz jak to jest z tą dobrą miną do złej gry... chodzi mi o
maskowanie naszej niewiedzy. Pierwszy raz miałam z tym doczynienia po pierwszym roku studiów, kiedy to
pojechałyśmy z koleżankami na praktyki i w czasie ich trwania (wyobraźcie sobie
zasób wiedzy ludzi po pierwszym roku pedagogiki – oczywiście wiedzą wszystko)
po raz pierwszy zetknęłam się z rzuceniem jakimś hasłem, bez upewnienia się iż
druga strona wie o czym mowa. Praktyki odbywałam, odbywałyśmy na tak zwanym
końcu świata, tam gdzie wrony zawracają, a było to w czasie kiedy o internecie
w komórce jeszcze nikomu się nie śniło, a i z zasięgiem bywało różnie – tam go
zwyczajnie nie było. A cała sytuacja wyglądała w ten sposób, iż dyrektorka
ośrodka przyszła do nas i rzuciła hasłem: on ma afazję, więc przygotujcie coś specjalnego dla niego. A myśmy popatrzyły na siebie, a
było nas 6 przyszłych pedagożek! Sześć przyszłych pedagożek prymusów, aktywnych
i rozwijających się i żadna nie wiedziała o co chodzi, co to jest i czym to
ugryźć. Po długiej burzy muzgów, postanowiłyśmy zasięgnąć rady mądrzejszych,
ale nie przyznawać się na praktyce do tego, że my nadal nie wiemy o czym do nas
mówią, bo to toż hańba zapewne nie wiedzieć tak podstawowych rzeczy. Uratował
nas wiatr, który przywiał nam zasięg i możliwy był telefon do naszej opiekunki
roku, która szybko i zwięźle ukierunkowała nam myślenie i kolejna burza mózgów
zaowocowała już konkretnymi rozwiązaniami problemu, a nam w krew weszło
samodzielne poszukiwanie rozwiązań sytuacji trudnych.
Podobnie rzecz
ma się obecnie, trudno przyznać się przed szefostwem, że się czegoś nie wie.
Czegoś co niekoniecznie może wynikać z niewiedzy wynikającej z niedouczenia, a
raczej z braku doświadczenia a z tego to chyba przyjmując tego typu człowieka
zdawali sobie sprawę. Znajomość pewnych zwyczajów, czy skrótów zwyczajowych nie
jest przecież obowiązkowa. Ale teraz dobra rada dla studentów – jeśli w czasie
studiów pada jakiś taki skrócik warto go sobie zapamiętać, bo może się przydać
choćby po to, aby orientować się w toku rozmowy, bo przecież później wiedzę
można uzupełnić – jak już mówiłam nikt przecież nie jest alfą i omegą! Przyznam
szczerze, że mój kalendarz w ciągu tego czasu pracy systematycznie wypełniał
się rzeczami o których później doczytywałam po nocach, o które dopytywałam się
kolegów z pracy! Cały czas oczywiście udając, że doskonale zdaję sobie sprawę z
tego co mówię, o czym mówię i co robię.
Wiem jedno
natomiast, młodzi z którymi pracuję dużo bardziej cenią sobie to, jak przyznaję
się do swojej nie wiedzy. Często razem szukamy odpowiedzi na jakieś pytania,
często też muszą mi tłumaczyć, co mówią bo ja to ich tych sloganów nie rozumiem.
Nie powinno się udawać przed nimi wszechwiedzących, każdy człowiek przecież ma
swoje słabsze i mocniejsze strony. W ten sposób „nasze dzieci” wiedzą, że mogą
do mnie przyjść z każdym problemem z przedmiotów ścisłych, ale co do historii i angielskiego to się nie
tykam, bo nie wiem, nie umiem i mnie to nie interesuje, są od tego inni ludzie
;). Kto jak kto, ale młodzi wychwytują brak szczerości, mają niesamowity radar
w tym względzie, zawsze mnie zastanawia to skąd, ale tak jest i już. Przed nimi
nie warto robić dobrej miny do złej gry, a szczerze przyznać się do swoich
braków i wspólnie poszukać rozwiązania.
Afazja - spowodowane organicznym uszkodzeniem odpowiednich struktur mózgowych częściowe lub całkowite zaburzenie mechanizmów programujących czynności mowy u człowieka, który już uprzednio opanował te czynności." Podano za: Maruszewski M. (1966) Afazja. Zagadnienia teorii i terapii. Warszawa: PWN
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz