środa, 25 kwietnia 2012

Dobra mina do złej gry...czyli czego Jaś się nie nauczył tego Jan nie umie ;)


O czym będzie dzisiaj? O dobrej minie do złej gry, oraz o tym, że czego Jaś się nie nauczył, tego Jan nie będzie umiał. A mianowicie o tym, iż czego się na studiach nie nauczycie tego nie będziecie wiedzieć w pracy, za późno zareagujecie, zrobicie z siebie głupka czy coś innego. Nie wiem jak Wam w trakcie studiów, czy tam innej nauki powtarzali, ale mnie w czasie naszej do znudzenia, abyśmy uczyli się uważnie wszystkiego, bo inaczej będziemy mieć później problem. Tak mieli rację, niestety! Tu nie ma często miejsca na niewiedzę z prostej przyczyny, tu jeśli coś się dzieje nie ma czasu  na szukanie możliwości rozwiązania – trzeba działać natychmiast. To tak jak z ratownikami medycznymi, wyobraźcie sobie, że taki czerwono ubrany człowiek na miejscu wypadku nie działa automatycznie, a zaczyna się zastanawiać, szukać rozwiązania. Tak samo jest z pedagogiem, który musi zadziałać od razu z automatu, często jest tak że nie ma kogo zapytać o radę, jest zmuszony podjąć decyzję sam i bezbłędnie. Nie ukrywajmy jest to trudne i obciążające emocjonalnie, a bez odpowiedniej wiedzy oraz nabytych umiejętności wręcz niemożliwe. Dlatego, jeśli chce się pracować w tym zawodzie, w żadnym momencie studiów nie można traktować ich jako łatwego sposobu na zdobycie wyższego wykształcenia. Wbrew pozorom, jeśli chce się solidnie przez nie przebrnąć wcale takie łatwe one nie są i za to bardzo dziękuję moim wykładowcom. I przede wszystkim za to do znudzenia powtarzane zdanie: Uczcie się teraz, bo gdy spotkacie młodych w pracy na naukę będzie już za późno i nie będzie na nią czasu!

I tak jest, oczywiście nikt nie wymaga abyśmy byli wszechwiedzący, ale prawie... Jeśli się czegoś nie wie, to trzeba robić dobrą minę do złej gry i szybko się doszkolić, a równocześnie modlić się, aby nasza reakcja była dobrą reakcją i nie wynikało z niej nic złego, kosztującego kogoś choćby zdrowie czy utratę godności.  Oczywiście każdy z pracujących cały czas się uczy, bo świat się zmienia i nie jest taki sam, jak był gdy kończyliśmy studia, jednak braki w wiedzy są tutaj zabronione. To tak odnośnie tego, że co Jaś się nie nauczy tego Jan nie będzie umiał. To teraz jak to jest z tą dobrą miną do złej gry... chodzi mi o maskowanie naszej niewiedzy. Pierwszy raz miałam z tym doczynienia  po pierwszym roku studiów, kiedy to pojechałyśmy z koleżankami na praktyki i w czasie ich trwania (wyobraźcie sobie zasób wiedzy ludzi po pierwszym roku pedagogiki – oczywiście wiedzą wszystko) po raz pierwszy zetknęłam się z rzuceniem jakimś hasłem, bez upewnienia się iż druga strona wie o czym mowa. Praktyki odbywałam, odbywałyśmy na tak zwanym końcu świata, tam gdzie wrony zawracają, a było to w czasie kiedy o internecie w komórce jeszcze nikomu się nie śniło, a i z zasięgiem bywało różnie – tam go zwyczajnie nie było. A cała sytuacja wyglądała w ten sposób, iż dyrektorka ośrodka przyszła do nas i rzuciła hasłem: on ma afazję, więc przygotujcie coś specjalnego dla niego. A myśmy popatrzyły na siebie, a było nas 6 przyszłych pedagożek! Sześć przyszłych pedagożek prymusów, aktywnych i rozwijających się i żadna nie wiedziała o co chodzi, co to jest i czym to ugryźć. Po długiej burzy muzgów, postanowiłyśmy zasięgnąć rady mądrzejszych, ale nie przyznawać się na praktyce do tego, że my nadal nie wiemy o czym do nas mówią, bo to toż hańba zapewne nie wiedzieć tak podstawowych rzeczy. Uratował nas wiatr, który przywiał nam zasięg i możliwy był telefon do naszej opiekunki roku, która szybko i zwięźle ukierunkowała nam myślenie i kolejna burza mózgów zaowocowała już konkretnymi rozwiązaniami problemu, a nam w krew weszło samodzielne poszukiwanie rozwiązań sytuacji trudnych.
Podobnie rzecz ma się obecnie, trudno przyznać się przed szefostwem, że się czegoś nie wie. Czegoś co niekoniecznie może wynikać z niewiedzy wynikającej z niedouczenia, a raczej z braku doświadczenia a z tego to chyba przyjmując tego typu człowieka zdawali sobie sprawę. Znajomość pewnych zwyczajów, czy skrótów zwyczajowych nie jest przecież obowiązkowa. Ale teraz dobra rada dla studentów – jeśli w czasie studiów pada jakiś taki skrócik warto go sobie zapamiętać, bo może się przydać choćby po to, aby orientować się w toku rozmowy, bo przecież później wiedzę można uzupełnić – jak już mówiłam nikt przecież nie jest alfą i omegą! Przyznam szczerze, że mój kalendarz w ciągu tego czasu pracy systematycznie wypełniał się rzeczami o których później doczytywałam po nocach, o które dopytywałam się kolegów z pracy! Cały czas oczywiście udając, że doskonale zdaję sobie sprawę z tego co mówię, o czym mówię i co robię.
Wiem jedno natomiast, młodzi z którymi pracuję dużo bardziej cenią sobie to, jak przyznaję się do swojej nie wiedzy. Często razem szukamy odpowiedzi na jakieś pytania, często też muszą mi tłumaczyć, co mówią bo ja to ich tych sloganów nie rozumiem. Nie powinno się udawać przed nimi wszechwiedzących, każdy człowiek przecież ma swoje słabsze i mocniejsze strony. W ten sposób „nasze dzieci” wiedzą, że mogą do mnie przyjść z każdym problemem z przedmiotów ścisłych,  ale co do historii i angielskiego to się nie tykam, bo nie wiem, nie umiem i mnie to nie interesuje, są od tego inni ludzie ;). Kto jak kto, ale młodzi wychwytują brak szczerości, mają niesamowity radar w tym względzie, zawsze mnie zastanawia to skąd, ale tak jest i już. Przed nimi nie warto robić dobrej miny do złej gry, a szczerze przyznać się do swoich braków i wspólnie poszukać rozwiązania.



Afazja - spowodowane organicznym uszkodzeniem odpowiednich struktur mózgowych częściowe lub całkowite zaburzenie mechanizmów programujących czynności mowy u człowieka, który już uprzednio opanował te czynności." Podano za: Maruszewski M. (1966) Afazja. Zagadnienia teorii i terapii. Warszawa: PWN

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz