środa, 15 lutego 2012
Nocne wędrówki kilkulatków
Jestem sobie przedszkolaczek nie marudzę i nie płaczę. A tak naprawdę
drepczę korytarzem majacząc coś przez sen. Podchodzi wujek mówię: nie,
ciocie ja chce ciocie... i ciocia bierze za rękę, prowadzi do łazienki (bo
myśli, że dzieciątku się siku zachciało i przez sen nie może trafić) a dziecię
mówi: ciociu do łóżeczka i utul... i ciocia odnosi szkraba do łóżeczka i otula
kołderką spod której wynurza się maleńka rączka, łapie ciocię i mówi: a teraz
tu posiedź do rana. Ciocia mówi, że do rana nie, bo za chwilę dyżur kończy, a
dziecię: domek poczeka, ty posiedź ze mną do rana
I jak tu nie przychodzić do nich z radością i miłością?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz