środa, 14 marca 2012

Jak biedne to do placówki - mój komentarz

Przepraszam Was, że dopiero teraz ale musiałam przegryźć ten temat. I już mogę spokojnie powiedzieć, co ja myślę na ten temat. W żadnym wypadku nie zgadzam się na odebranie tej rodzinie praw rodzicielskich do tego dziecka, a przy najmniej na podstawie tego co jest w załączonym w powyższym tekście materiale uważam, że odebranie praw rodzicielskich jest błędem. Zastanawiam się tylko, czy przypadkiem pani redaktor przygotowująca materiał będąc nie w temacie, umieszczenia dziecka w placówce pomyliła z odebraniem praw rodzicielskich?? 

Bo teraz tak, jeśli w momencie opuszczania przez dziecko szpitala warunki w tym domu były takie o jakich mowa, to decyzja o umieszczeniu dziecka w rodzinnym środowisku zastępczym jest jak najbardziej słuszna. Jednak, nie odebranie praw! Szczególnie, jeśli jak słychać później ze strony władz samorządowych rodzina dostała potrzebną pomoc, nowe mieszkanie jest w remoncie, pomoc społeczna zdeklarowała pomoc w przygotowaniu wyprawki, a jedynym problemem tej rodziny są warunki mieszkaniowe!! To najłatwiej zmienić... właśnie w taki sposób jak zadział tam samorząd, dało się i to jest dla mnie super przykład tego, że można skutecznie pomagać, jeśli się tylko chce. Z tego materiału wynika, na prawdę że jedynym problemem tej rodziny są warunki mieszkaniowe wynikające z konfliktu z babcią. Tu duże zadanie dla asystenta rodziny, w tym aby spróbować skutecznie zlikwidować wspomniany konflikt, a wówczas nawet pomoc w postaci  mieszkania od gminy nie byłaby potrzebna.
Także w tym kontekście powtarzam jeszcze raz, jeśli rodzicom faktycznie odebrano prawa rodzicielskie to jest to błąd. Moim zdaniem należało je ograniczyć, do momentu poprawy sytuacji, tak aby gdy remont nowego mieszkania się zakończy dziecko mogło wrócić do rodziny.

Zupełnie osobną sprawą, jest ograniczenie możliwości kontaktu matki z maleństwem. Ktoś kto postępuje w ten sposób, nie ma chyba zupełnie wiedzy psychologicznej i pedagogicznej na temat rozwoju tak małych dzieci, przecież to jasne jak słońce jest, że ono teraz najbardziej potrzebuje bliskości i kontaktu z matką. Znów duży plus dla samorządu za zorganizowanie pomocy matce w dojazdach do dziecka. Natomiast wypowiedź pani gdzieś w 5 min 30 s jest dla mnie totalnie bulwersujące, ona chyba nawet nie wie o czym mówi, o jakiej sprawie, o jakiej rodzinie. Zaznaczając tutaj,  że sprawa wygląda faktycznie tak jak w przedstawionym materiale. Nie rozumiem, zupełnie tego nie rozumiem. Jeśli w rodzinie nie ma przemocy (a według tego materiału nie ma - to kochająca się rodzina), nie ma alkoholizmu (słowa na ten temat nie znalazłam), ani innych uzależnień. Rodzice chcą być z dzieckiem, to gdzie tu logika? Gdzie tu dobro dziecka? Próbuję to zrozumieć, ale zupełnie mi to nie idzie.

Nie chce się godzić na sytuację, w której rodzicom odbiera się prawa rodzicielskie bo są biedni. Pamiętajcie proszę, że umieszczenie w placówce nie musi równać się odebraniu praw rodzicielskich. W całej tej sprawie mam trzy zastrzeżenia:
1. Co wcześniej zrobił kurator przydzielony tej rodzinie, aby jej pomóc? Skoro w gminie dało się szybko zorganizować pomoc, jak tylko się o tym dowiedzieli, dlaczego nie próbował pomóc rodzinie wcześniej? Wydaje mi się, że lepszy od kuratora byłby dla nich asystent rodziny, bo jakoś mam poczucie, że jemu bardziej by zależało na pomocy rodzinie i pracy z nią, niż kuratorowi, który z zasady ma wszystko w nosie. 
2. Dlaczego od razu zastosowano tak drastyczną metodę jak odebranie praw? Wiem, ile załatwienie tego trwa i zupełnie nie pasuje mi to do przedstawionej sytuacji. Coraz bardziej skłaniam się do własnego pomysłu, że to pani przygotowująca materiał była niedouczona i pomyliła umieszczenie w palcówce z odebraniem praw rodzicielskich.
3. Dlaczego ktokolwiek ogranicza tej matce kontakt z dzieckiem? Bo inny rytm dnia? To można tak ustawić wizyty, żeby to w rytmie dnia rodziny zastępczej nie przeszkadzało, można tę matkę wykorzystać do pomocy przy dziecku: kąpieli, karmienia, nie musi ona tylko go na rękach nosić.

To tyle ode mnie w tym temacie... a może następnym razem o kontaktach z rodzicami u nas, co wy na to?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz