wtorek, 14 lutego 2012

Odpowiadając na pytanie: skąd, dlaczego, kiedy, gdzie

Od jakiegoś czasu, który wydaje się być wiecznością, ale jednak nią nie jest, pracuję w domu dziecka. Nie zaczynałam pracy tam, pełna obaw wysnutych na podstawie różnorodnych doniesień z prasy na temat tego, co to strasznego dzieje się w tych placówkach... bo wiedziałam, że w tej jednej na pewno tak nie jest. Zastanawiało mnie jednak, i w sumie nadal zastanawia, dlaczego takie straszne opinie na ich temat krążą. Próbowałam skonfrontować to z innymi, dowiedzieć się czegoś na ten temat, a może i od środka zbadać ten problem. Do dziś mi się nie udało...

Powinnam pewnie wyjaśnić Wam skąd pomysł na takiego bloga... otóż stąd, że za każdym razem gdy ktoś dowiaduje się gdzie pracuję zasypuje mnie ogromem pytań na ten temat, ale że biedne te dzieci, że my wychowawcy to musimy nie wiadomo co znosić, bo to przecież taki element, że użeramy się z brakiem pieniędzy, a z drugiej strony z roszczeniową postawą dziatwy... i okazało się, że moja praca i szczegóły z za drugiej strony muru są ciekawsze niż ja, a może zbytnio wrosłam w te rolę społeczną? Choć mój ulubiony starszy kolega mówi, że powinnam się do tego przyzwyczaić, ja nie mam zamiaru....Po za tym zauważyłam, choćby po tym, jakie zainteresowanie na wykopie miał ten temat, że ludzi to ciekawi... a powiem Wam już na wstępie, że ja na te pytania odpowiedziałabym w znacznej części zupełnie inaczej... ale o tym może w dalszej części, bo różnice dotyczą głównie tego co zostało tam opisane w pierwszej części...
Co o mnie... jestem wychowawcą, pracującym w  „najlepszym DD” w okolicy – tak przynajmniej mówi nasza dyrekcja, choć wyniki ośmielają się potwierdzać tę tezę... aby nie zwariować i za szybko się nie wypalić, to robię także tysiąc rzeczy po za pracą, rozwijam się, mam swoje hobby i spotykam się z ludźmi, zwiedzam, poznaję i jestem sobą, pedagożką w każdym milimetrze mojego jestestwa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz